Upadłość a epidemia koronawirusa – czy coś się zmienia?

Upadłość a epidemia koronawirusa – czy coś się zmienia?

Upadłość a epidemia koronawirusa

Upadłość a epidemia koronawirusa – czy coś się zmienia? Jak wiemy, w tym temacie powstał ogromny problem. Większość gałęzi gospodarki ma kłopoty finansowe spowodowane epidemią koronawirusa. Co prawda czekamy na Tarczę Antykryzysową, ale wszyscy zastanawiają się, czy ona jest w stanie uratować wiele przedsiębiorstw przed ogłoszeniem upadłości. Oby jak najwięcej biznesów przetrwało. Niewypłacalni przedsiębiorcy dostaną kwartał na ocenę, czy są w stanie prowadzić biznes, czy lepiej ogłosić bankructwo. Czas ten będzie liczony po ustaniu epidemii.

Prawo upadłościowe obecnie

W chwili obecnej prawo upadłościowe (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 498 ze zm.) służy wyważeniu interesów wierzycieli i dłużników. Jednym z jego najważniejszych przepisów jest art. 21. Zobowiązuje on osobę zarządzającą firmą, aby złożyła wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości w ciągu 30 dni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do jej ogłoszenia. Jeśli osoba ta obowiązku nie wypełni, może odpowiadać prywatnym majątkiem. Poniesie odpowiedzialność za szkody wywołane odwleczoną w czasie upadłością firmy.

Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Aktywów Państwowych przygotowały projekt nowelizacji w tym zakresie. Powinien się on znaleźć w kolejnej specustawie, nad którą pracuje rząd.

Wydłużenie terminu upadłości, a epidemia koronawirusa

Propozycja nowego przepisu mówi, że termin na zgłoszenie upadłości zostanie wydłużony. Dłużnik, który popadł w stan niewypłacalności z powodu obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, będzie miał na zgłoszenie trzy miesiące od dnia odwołania stanu epidemii.

Wiceminister sprawiedliwości prof. Marcin Warchoł wyjaśnił, że wydłużenie terminu jest konieczne. Dłużnicy, którzy mają kłopoty finansowe z powodu koronawirusa, będą mieli kwartał na przezwyciężenie kłopotów w takim stopniu, by nie być niewypłacalnymi. Poinformował również, że nie uratuje to wszystkich firm. Ale będzie wiele takich, które w krótkim czasie od ustania epidemii zaczną zarabiać i spłacać swoje zobowiązania. Dzięki proponowanej zmianie osoby zarządzające będą mogły skupić się na pracy. Gdyby mieli tylko miesiąc, to na ratowanie firm nie mieliby szans. Wszyscy skupialiby się na gromadzeniu dokumentów potrzebnych do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości.

Nadzwyczajne czasy w dobie epidemii koronawirusa

Obecne przepisy prawa upadłościowego są napisane dla normalnej sytuacji gospodarczej. Nie mamy jednak wątpliwości, że w tej chwili mówić trzeba o sytuacji wyjątkowej. Normalnie termin trzymiesięczny mógłby być zbyt dużym uprzywilejowaniem dłużnika względem wierzycieli. W czasach epidemii koronawirusa wydłużenie tego terminu jest konieczne. W obecnych czasach jest ogromna potrzeba nieco szerszej ochrony firm. Co za tym idzie ochrony bezpieczeństwa gospodarczego Polski. Nie możemy dopuścić, żeby obywatele prowadzący firmy lub nimi zarządzający nie byli zabezpieczeni w tak trudnych czasach. Wszak dla wierzycieli lepiej odzyskać swoje należności z opóźnieniem, niż nie odzyskać ich wcale. Tak stałoby się, gdyby termin jednomiesięczny pozostał. Ministerstwo Finansów również na tym skorzysta. Przecież lepiej, aby firmy wróciły do prowadzenia swojej działalności nawet z opóźnieniem, niż masowo zaczęły ogłaszać upadłość.

Ochrona wierzycieli, a upadłość w czasach epidemii

Oczywiście ustawa ma chronić obie strony. Nie tylko dłużników, ale także wierzycieli. Po pierwsze, nowe przepisy nie obejmą dłużników, którzy zalegali z płatnościami już wiele miesięcy wstecz i zalegają nadal,. Tacy przedsiębiorcy nie skorzystają z wydłużonego terminu, bo ich kłopoty ne pojawiły się w wyniku epidemii koronawirusa. W ustawie ma się znaleźć domniemanie, że jeżeli stan niewypłacalności zaistniał w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19, powstał on z powodu obowiązywania tego stanu. Wierzyciel będzie musiał udowodnić, że tak  nie było. Chodzi przede wszystkim, aby wychwycić nadużycia przedsiębiorców, którzy będą chcieli wykorzystać sytuację.

Po drugie wierzyciele nie zostaną pozbawieni instrumentów prawa restrukturyzacyjnego. Zabezpieczają one ich interesy w relacjach wierzyciel – dłużnik. W wielu przypadkach możliwe nadal będzie prowadzenie egzekucji przeciwko nierzetelnemu kontrahentowi.

Po trzecie sprawy restrukturyzacyjne mają zostać zaliczone do kategorii spraw pilnych (jak np. aresztowe). Sąd powinien na bieżąco sprawować nadzór nad sytuacją dłużników. Głównie po to, aby uniknąć niekontrolowanej niewypłacalności, gdy biznesu już uratować nie będzie się dało.

Rozwiązania te mają być podobne do tych, które obowiązują już w niektórych krajach europejskich. W Niemczech oraz w Hiszpanii na przykład w ogóle zawieszono obowiązek ogłoszenia upadłości do 30 września 2020 r. Cieszy nas to, że ktoś próbuje zadbać o to, aby polscy przedsiębiorcy nie byli w gorszej sytuacji niż ich koledzy z innych krajów Unii Europejskiej.

Dłuższe terminy na upadłość, a epidemia koronawirusa

Profesor Robert Gwiazdowski, adwokat i członek Rady Nadzorczej ZUS, uważa, że termin odroczenia powinien być dłuższy. W jego przekonaniu powinien wynosić co najmniej sześć miesięcy. Uważa, że niektórym firmom trzy miesiące nie wystarczy do odbudowania swojej pozycji. Samo wydłużenie terminu nie wpłynęłoby negatywnie na prawa wierzycieli. Sam fakt tego, że po ustaniu epidemii chętnych na zakup wierzytelności może być mało, świadczy o tym, że dłuższy termin byłby lepszy. W chwili obecnej bardzo szybko z bycia wierzycielem można stać się dłużnikiem. Wielu wierzycieli przez jedną decyzję administracyjną bądź jeden przepis uchwalony przez Sejm staje się dłużnikami. Przykładem mogą być firmy zarządzające galeriami handlowymi. Ustawowo nie będą one mogły pobierać opłat od najemców, a koszty utrzymania obiektów i spłacania kredytów są ogromne.

Projekt nowelizacji ma poparcie MS i MAP. Jest właśnie konsultowany z resortem rozwoju i Prokuratorią Generalną RP.  Jest na etapie legislacyjnym, w konsultacjach.

Nadal zadajesz sobie pytanie „upadłość a epidemia koronawirusa – co się zmienia?”. A może „co robić w tej sytuacji – zgłaszać, czy czekać?”. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, związanych z restrukturyzacją lub upadłością zachęcamy do kontaktu. Torite Spółka Doradztwa Podatkowego specjalizuje się w prawie podatkowym, obsłudze bieżącej działalności, przeprowadzamy analizy i optymalizacje podatkowe, a także pomagamy w ewentualnym przejściu przez proces upadłości. Kontakt do naszej kancelarii znajdziesz TUTAJ.